• Link został skopiowany

To miłość czy nałóg?

Romeo i Julia uznali, że ich związek jest ważniejszy od samego życia. Miłość romantyczna czy współuzależnienie? Większość psychologów określi ich relację tym drugim pojęciem. A jaki jest twój związek: zdrowy czy toksycznie uzależniający?

Większość związków współuzależniających nie kończy się tragedią - tak jak związek Julii i Romea. Jednak znajdujący się w nim ludzie żyją "na pół gwizdka"... Związek dwojga ludzi zmienia się we współuzależnienie, gdy łączące ich relacje stają się dla nich ważniejsze nawet od ich osobistego dobra. Chociaż pojęcie to sugeruje, że problem dotyczy obojga partnerów, tak naprawdę dotyczy on jednego z nich i pojawia się, gdy jest on gotów poświęcić wszystko (lub prawie wszystko), by pozostać w związku z drugą osobą.

Początkowo pojęciem związku współuzależniającego nazywano te, w których jeden z partnerów był uzależniony od alkoholu lub narkotyków. Ponieważ nie tylko używki mogą wywołać współuzależnienie, nazwy tej zaczęto używać także w innych przypadkach, np. wtedy, gdy jedna strona związku nie wykazuje specjalnego zainteresowania utrzymaniem relacji partnerskich albo jest szalenie impulsywna, a druga osoba za wszelką cenę przy niej trwa i robi wszystko, by problem rozwiązać. Co więcej, strona starająca się, walcząca o utrzymanie lub poprawę relacji potrafi znaleźć plusy takiej sytuacji, czuje się potrzebna i ważna . To winowajca jest nieodpowiedzialny - współuzależniony jest rozsądny i odpowiedzialny, a więc mądrzejszy, lepszy i silniejszy, bo przecież radzi sobie w tak trudnej sytuacji. Problem polega na tym, że współuzależniony nie dostrzega, iż zamiast udowadniać sobie i innym, że jest mocny i odpowiedzialny, powinien dbać siebie, swoje interesy, samopoczucie i żyć pełnią życia, zamiast poświęcać się dla kogoś, kto nie jest tego wart.

Główną przyczyną pozostawania w takim związku jest brak pewności siebie. Gdy ktoś uważa się za nie dość ładnego, dobrego czy inteligentnego, jest przekonany, że nie zasługuje na lepsze życie, na lepszego partnera. Dlatego godzi się na toksyczny związek, choć "żywi" go własnym kosztem.

Zwykle ludzie tkwiący we współuzależniających relacjach mają pociąg do osób z podobnymi problemami. Na przykład dzieci alkoholików często same tworzą związki z ludźmi uzależnionymi od alkoholu. Dzieje się tak, bo w rodzinnym domu miały do czynienia z miłością, która współuzależniała - i w ich pojęciu miłość taka właśnie jest. Ludzie dorastający w atmosferze zdrowej miłości, gdy wpadną w pułapkę współuzależnienia, zwykle potrafią szybko się z niej uwolnić. Jednak ci wchodzący w dorosłe życie z przekonaniem, że miłość wymaga poświęceń, trwają w toksycznych związkach latami albo i przez całe życie.

Czy twój związek jest współuzależniający? Odpowiedz sobie na trzy pytania - tyle wystarczy, by stwierdzić, czy tkwisz w niszczącej cię relacji.

Pytanie 1: Czy ten związek jest dla mnie ważniejszy niż ja sam?

To normalne, że chcesz uszczęśliwiać swojego partnera. Normalne też jest, gdy nie chcesz tego robić kosztem samego siebie. Jeśli czujesz, że uszczęśliwianie partnera wymaga od ciebie poświęcenia, coś jest nie tak, jak być powinno. Pytanie 2: Jaką cenę płacę za bycie z tą osobą?

Może to żal, że na wakacje znowu jedziecie nad morze, podczas gdy ty wolisz góry... Spisz listę rzeczy i spraw, z których musiałeś zrezygnować, by spełnić życzenia i oczekiwania partnera. Pomyśl, kiedy ostatni raz to on zrobił coś dla ciebie, zrezygnował z czegoś, by tobie sprawić przyjemność. Jeśli dojdziesz do wniosku, że to ty zawsze się poświęcasz, przyjmij do wiadomości, że to nie jest normalne.

Pytanie 3: Kto w waszym związku jest główną siłą napędową?

Partnerstwo jest jak przyjacielska gra w tenisa: posyłasz piłkę na drugą stronę siatki i oczekujesz, że wróci ona na twoją stronę. Gdy tak się nie dzieje, nie ma gry. Jeśli to ty ciągle inicjujesz wszelkie działania, zajmujesz się wszystkimi obowiązkami, a druga strona nie udziela ci wsparcia, nie jest to partnerstwo, lecz związek, w którym jesteś wykorzystywany.

Powrót do normalności Podejrzewasz, że tkwisz w związku współuzależniającym? Pewnie zastanawiasz się, czy można go uratować i ozdrowić. Najczęściej w takiej sytuacji niezbędna jest pomoc psychologa, który może chcieć spotkać się z wami obojgiem, a być może tylko z jednym z was. Pomocne mogą też być grupy wsparcia. Niczego jednak nie uda się zmienić, dopóki osoba współuzależniona nie dojdzie do wniosku, że ma dość takiego życia. Czasami słowa: "mam dość, odchodzę" budzą winowajcę, który wreszcie dochodzi do wniosku, że i jemu zależy na tym związku. Jednak to dopiero początek trudnej drogi, którą (tak czy inaczej) muszą przejść oboje. Nie wszyscy dotrą do jej końca z aktualnym partnerem u boku. Często uzdrowienie współuzależniającej relacji nie jest możliwe. Wtedy jedyne, co pozostaje, to podjęcie decyzji i wypowiedzenie na głos słów: "kocham cię, ale muszę odejść - by wreszcie zadbać o siebie".

Dołącz do nas na Facebooku