Nie ma miłości bez zazdrości?

Czy zazdrość rzeczywiście jest niezbędna w związku? Jak wyznaczyć granicę między zazdrością konstruktywną a paranoją, która niszczy relację?

Wielu ludzi lubi, gdy partner okazuje wobec nich zazdrość - to schlebia, świadczy o tym, że drugiej stronie zależy i że jest się dla niej kimś ważnym. I faktycznie, odrobina zazdrości może dodać pikanterii relacji , do której prędzej czy później w miejsce namiętności wkrada się rutyna. Po pewnym czasie człowiek przestaje brać pod uwagę, że partnera czy partnerki mogłoby nie być - osoba ta staje się po prostu elementem codzienności. Wtedy szczypta zazdrości może być tym, co na nowo podgrzeje atmosferę w związku.

Niestety, granica między tym, co jest tylko niewinnym flirtem, a co wstępem do zdrady, jest cienka. To sprawa indywidualna, zależna od cech charakteru zainteresowanych osób, a także od rodzaju łączących ich relacji. Trudno więc jednoznacznie stwierdzić, co na pewno nie powinno być powodem do zazdrości, a co jest już sygnałem alarmowym. Zdarzają się związki, w których zazdrość jest minimalna, a obustronne zaufanie partnerów tak duże, że nawet wypady drugiej strony z koleżanką lub kolegą do kina albo na kolację nie kończą się wyrzutami. Partner jest w stanie zaakceptować bliską relację ukochanej lub ukochanego z inną osobą, gdy nie jest ona trzymana w tajemnicy i wiadomo, że opiera się jedynie na przyjaźni. Natomiast chorobliwa zazdrość utrudnia normalne funkcjonowanie obu stronom - zarówno tej zżeranej przez zazdrość, jak i tej, która nieustannie poddawana jest inwigilacji, której maile i SMS-y są sprawdzane, która każdego dnia musi tłumaczyć się z tego, że jej przyjaciele z pracy nie są ważniejsi od partnera, i wreszcie - której życie towarzyskie mocno podupada, bo nawet zwykłe wyjście na piwo w gronie znajomych może stać się przyczyną awantury.

Zazdrość to uczucie znane każdemu. Bywamy zazdrośni nie tylko o partnerów, ale też o przyjaciół, o to, że ktoś ma więcej pieniędzy, lepszą pracę czy bardziej udane życie osobiste. Najogólniej rzecz biorąc, zazdrość bierze się z frustracji, że ktoś posiada coś, czego my pożądamy. Źródłem zazdrości o partnera jest natomiast niska samoocena, za którą idzie brak zaufania do tego człowieka. Jeśli nie masz stuprocentowego przekonania, że jesteś dla ukochanej osoby najlepszym partnerem, odczuwasz zazdrość na myśl o tym, że być może on lub ona zechce znaleźć sobie kogoś lepszego.

Człowiek rzadko jednak uświadamia sobie ten mechanizm myślenia. Zazwyczaj odczuwa się po prostu złość, że partner lub partnerka spędza czas z kimś innym, rozmawia z kimś innym, poświęca komu innemu czas lub po prostu uśmiecha się na ulicy do innej osoby. Tymczasem nikt nie lubi żyć na uwięzi . Nawet w związku nadal jest się dwiema różnymi osobami i warto, by każda miała swoje życie także poza tą relacją. To pomaga w zachowaniu równowagi w związku, chroni przed nadmierną rutyną, daje poczucie wolności, a także gwarantuje, że jeśli relacja się kiedyś skończy, to człowiek zachowa dla siebie własne życie.

Jeśli jednak druga osoba jest dla kogoś "całym światem", jej ewentualne odejście stałoby się faktycznym końcem świata! Jednak obarczanie partnera takim ciężarem - "nie możesz odejść, bo ja sobie z tym nie poradzę" - tylko go unieszczęśliwia. Takie myślenie to prosta droga do chorobliwej zazdrości, która zatruje związek i zniszczy w końcu relację.

Co jest sygnałem, że zazdrość jest przesadna? Przede wszystkim, naruszanie granic drugiej osoby. Gdy jesteś z kimś, kogo kochasz, ta osoba nie staje się twoją własnością - i vice versa. Każdy ma prawo do prywatności. Ukradkowe czytanie SMS-ów lub maili partnera jest przekroczeniem granicy i dowodem słabnącego zaufania. Jeśli dochodzi do takich rzeczy, trzeba naprawdę poważnie i przede wszystkim szczerze porozmawiać. Także zazdrość o znajomych raczej nie jest dobrym sygnałem. Może świadczyć o tym, że jedno z was dąży do tzw. symbiotycznego związku, w którym dwie osoby stanowią pewnego rodzaju jedność. Pytanie tylko, czy druga osoba także tego chce? Czy warto rezygnować z długoletnich przyjaźni? Jak będziesz się czuć, dzwoniąc do takich "odstawionych" przyjaciół, jeżeli związek się jednak rozpadnie? Przyjaciele i znajomi to właśnie jeden z elementów życia, do którego każde z was powinno mieć święte, niezbywalne prawo. Oczywiście, że musicie też spędzać czas ze sobą, poznawać się, docierać i cieszyć swoją obecnością. Jednak złapanie oddechu jest równie ważne. Nikt nie ma drugiej osoby na wyłączność!

Co robić, gdy jedno z partnerów nie radzi sobie z zazdrością? Bywa i tak, że nawet szczera rozmowa i świadomość irracjonalności własnych emocji nie pomagają w ich poskromieniu. Czasem chorobliwa zazdrość prowadzi do urojeń i ataków paranoi : owładnięty nią człowiek nieustannie podejrzewa drugą osobę o zdradę, widzi dowody zdrady tam, gdzie ich nie ma, i święcie w nie wierzy. Żadne argumenty nie są w stanie przekonać chorego, że jego urojenia nie są prawdziwe. W psychopatologii syndrom ten nosi nazwę zespołu Otella. W większości przypadków osoby takie nie są w stanie postrzegać spraw racjonalnie, nie panują nad sobą i nie umieją samodzielnie rozwiązać tego problemu. Tego typu zaburzenie rzadko mija samoistnie i trzeba je leczyć środkami przeciwpsychotycznymi oraz psychoterapią. Nie jest to proste, bo chorego niezmiernie trudno przekonać, że jest chory!

Jeśli jednak problem zazdrości w związku nie jest aż tak poważny, warto stosować się do wymienionych wcześniej wskazówek. Czyli, po pierwsze: rozmawiać szczerze, także o zazdrości. Po drugie: dać wolność zarówno sobie, jak i drugiej osobie. Po trzecie zaś, starannie budować wzajemne zaufanie , bo bez tego relacja ma nikłe szanse na przetrwanie.

Dołącz do nas na Facebooku

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.