• Link został skopiowany

Mimo niedoczynności tarczycy w ciągu roku schudła 36 kilogramów. Zobacz, jak wyglądała metamorfoza Kasi

Kasia postanowiła zmienić swoje życie w styczniu 2016 roku. Pomimo swojej choroby, niedoczynności tarczycy, w ciągu roku schudła 36 kilogramów i udowodniła, że wszystko jest możliwe. Zobacz jej metamorfozę!
Metamorfoza Kasi
Metamorfoza Kasi

Kasia, co sprawiło, że postanowiłaś zmienić swoje życie i przejść tak wielką metamorfozę?

Całe życie tak naprawdę w jakiś sposób byłam powiązana ze sportem. Zawsze miałam bardzo dużo ruchu. Od dzieciństwa uczęszczałam na zajęcia tańca. Jednak nie przywiązywałam zbytnio wagi do tego, co jem. Nie dbałam o zdrowe odżywianie. Kiedy poszłam na studia przestałam tańczyć. A to w połączeniu z moimi złymi nawykami żywieniowymi sprawiło, że dużo przytyłam. 

Od czego postanowiłaś zacząć? Jak rozpoczęłaś metamorfozę?

Pierwsze dwa miesiące były dosyć trudne. Ze względu na to, że miałam dosyć sporo kilogramów do "zgubienia" musiałam uważać, żeby nie nabawić się kontuzji i żeby nie obciążyć swoich stawów. W związku z tym przez pierwsze dwa miesiące jeździłam głównie na rowerze. Później, kiedy udało mi się poprawić moją kondycję, zapisałam się na siłownię. Stopniowo zwiększałam intensywność treningową i obciążenie. Wtedy właśnie pokochałam siłownię i ciężary. A po pół roku wróciłam do tańca, zaczęłam również tańczyć twerkout i chodzić na basen. 

Czyli od razu rzuciłaś się w wir treningów! 

Tak, dokładnie. Ja tak naprawdę większość mojego życia zmagałam się z nadprogramowymi kilogramami. Zawsze postanawiałam sobie, że zacznę od jutra, od poniedziałku, od przyszłego miesiąca, ale tego dnia - to było w styczniu 2016 roku, dokładnie pamiętam ten dzień - postanowiłam, że zacznę od teraz, że nie będę niczego przekładać, po prostu zacznę to robić. Taka metoda najbardziej się u mnie sprawdziła i w końcu zaczęłam widzieć efekty. 

No dobrze, treningi treningami, a co z dietą? Zmieniła się ona w jakiś sposób?

Postawiłam na zdrowy rozsądek. Nie liczę kalorii i nie ważę jedzenia, ale dbam o to, co znajduje się na moim talerzu. Jem zazwyczaj 5 posiłków dziennie i staram się pić dużo wody. Na początku diety całkowicie zrezygnowałam ze słodyczy, piwa, napojów gazowanych i pieczywa.

Skąd u Ciebie taka motywacja? Niewiele osób jest na tyle silnych i wytrwałych w swoich postanowieniach.

Często słyszę od ludzi taki sformułowania, jak: "Zazdroszczę Ci motywacji", albo "O kurczę! Ja też bym tak chciała, ale nie mam tyle siły w sobie." I wtedy przypominam takim osobom, w jakim miejscu ja zaczynałam, jak wyglądałam 2 lata temu. Jak widać nie miałam tej motywacji od zawsze. Są dni gorsze i są dni lepsze. Potrafię w poniedziałek pójść na siłownie uśmiechnięta i zadowolona, a we wtorek mi się nie chce i muszę stoczyć ze sobą walkę, ale po obu tych treningach czuję ogromną satysfakcję i dumę. Jestem zadowolona z tego, że poszłam, że jestem kolejny krok do przodu, a nie do tyłu.

Masz jakieś motto lub poradę, która byłaby motywacją dla naszych czytelniczek?

Także naprawdę, jeśli ktoś bardzo czegoś chce - da się. Nie ma rzeczy niemożliwych. Przede wszystkim nie zwracajcie uwagi na innych ludzi. Ludzie mają taką tendencję, że zawsze włożą swoje 3 grosze, zawsze będą mieć coś do powiedzenia i będą mieć złotą radę. Wy same musicie chcieć dla siebie, dla własnego zdrowia i dobrego samopoczucia, zawalczyć o lepszą siebie. Trzymam za Was kciuki i powodzenia!