Ten tydzień niestety, na moje nieszczęście skończył się tym, że trenowałam tylko przez 3 dni. Kilka tygodni temu podczas Mistrzostw Polski doznałam kontuzji. Na początku w ogóle mi ona nie doskwierała jednak podczas jedno z treningów judo odnowiła się i okazało się, że mam uszkodzone więzadło. Doskonale wiedziałam o tym, że nie trenując jeszcze bardziej będę musiała trzymać się swojej diety. Jak widać na zdjęciach nie ma tragedii, bo sylwetka na tym nie ucierpiała, a i tak po 1 cm spadło z obwodów.
Waga: 61 kg
Biust: 92 cm
Talia: 72 cm
Biodra: 92 cm
Udo: 53 cm
Zeszły tydzień skończył się tak, że zamiast ćwiczyć przez 6 dni ćwiczyłam tylko przez trzy. W tym tygodniu muszę nadrobić, dlatego plan na ten tydzień będzie jeszcze bardziej intensywny. Do przymiarki sukni zostały 2 tygodnie, dlatego podkręcamy tempo i skupiamy się na maksymalnym podkręceniu metabolizmu i spalaniu tkanki tłuszczowej. Do dzieła!
Poniedziałek
Rozgrzewka
Trening:
Jak już pisałam wam wcześniej moja kontuzja doprowadziła do tego, że zamiast trenować musiałam się rehabilitować. Uszkodzone więzadło to nie przelewki tym bardziej w barku. To takie miejsce, którego nie da się do końca wyeliminować z codziennego funkcjonowania tym bardziej, kiedy ma się dziecko. Moja córeczka Zuzia zdecydowanie w tym czasie nie dała mi odpocząć, a ciągłe podnoszenie jej poskutkowało tym, że bez zabiegów się nie obeszło.
Przez 3 dni chodziłam na zabiegi takie jak: pole magnetyczne i laser. Wydawało mi się, że to pic na wodę i nie działa, ale okazuje się, że już po 3 dniach mogłam wrócić do w miarę normalnych treningów i wzmacniania barku przez ćwiczenia stabilizacyjne.
Mam nadzieję, że w tym tygodniu dam radę już normalnie funkcjonować i ćwiczyć.
Muszę wam się czymś pochwalić. Przez całe życie walczyłam w jednej kategorii wagowej - 57kg. Niestety nigdy nie ważyłam 57 kg tylko trochę więcej. Jako, że mam taką budowę ciała jaką mam każdy trening siłowy szedł mi w nogi, barki i ramiona. To właśnie te miejsca były moją największą "zmorą" jako kobiety. Oczywiście w judo bardzo mi to pomagało, ale kiedy chciałam kupić sobie dżinsy w jakimkolwiek sklepie zawsze miałam z tym problem.
W ciąży przytyłam 25 kg i w dniu porodu ważyłam - 85 kg! Dobrze czytacie, aż 85 kg! Po ciąży nie tylko wróciłam do formy, ale ważę jeszcze mniej niż przed, a dodatkowo moje ciało zmieniło się na tyle, że mieszczę się w rozmiar 34 co wcześniej nigdy się nie zdarzyło.
Jest to dla mnie niemały sukces, bo wydawało mi się, że to nigdy się nie zdarzy.