To jedno z najtrudniejszych ćwiczeń fitnessowych. Nie jest skomplikowane, ale wymaga włożenia dużej ilości energii w jego wykonanie. Przy tym ćwiczeniu pracują mięśnie całego ciała - nogi, rece oraz korpus. Dlatego warto je wykonywać, jako formę spalania tkanki tłuszczowej i wzmacniania mięśni.
Stań w pozycji na baczność, następnie podskocz z rękami uniesionymi do góry. Wyląduj miękko na macie. Następnie schodząc w dój wyrzuć nogi do tyłu, miednicą dotknij podłogi i wróć do pozycji stojące, ponownie wykonując wyskok.
Wyzwanie, którego się podjęłam polega na robieniu codziennie, od razu po przebudzeniu, burpeesów. Na początku zaczęłam od 10, później każdego dnia zwiększałam ilość o 2 powtórzenia. Ostatniego dnia wykonałam aż 68 burpeesów.
Rano zupełnie nie miałam energii i ochoty na poranne podskoki. Jedyne o czym marzyłam to pójść dalej spać. Jednak, jak już się zebrała to samo wykonanie ćwiczenia na początku było łatwe. 10 burpeesów to była dla mnie bułka z masłem, jednak z czasem robiło się coraz ciężej. Po pierwszym tygodniu mocno odczuwałam dokładane powtórzenia. Jednak plusem było to, że po takim intensywnym wysiłku czułam się rozbudzona i nie musiałam wypijać porannej kawy.
Przede wszystkim to świetny rozruch przed pójściem do pracy. Aktywne rozpoczęcie dnia dawało mi takiego, energetycznego kopa, że w ciągu dnia wypijałam mniej kaw. W dodatku ćwiczyłam na czczo. Krótki, ale intensywny trening z burpees'ami sprawił, że zauważyłam delikatną zmianę w wyglądzie mojej sylwetki. Myślę, że poranna aktywność zostanie u mnie na dłużej. Może jednak nie będą to burpeesy i z pewnością nie 68, ale lekki rozruch z samego rana, jak dla mnie na plus!