Małgorzata Ohme: "Wiele Polek nie potrafi regulować emocji w inny sposób niż przez jedzenie"

Szczupłe ciało to zwykle pot i łzy. Ja, jeśli się nie pilnuję, szybko przybieram na wadze - mówi psycholożka Małgorzata Ohme. Zrobiła program o Polkach na diecie.

Artykuł pochodzi z magazynu Tylko Zdrowie . Do kupienia w środy z Gazetą Wyborczą.

Tylko ZdrowieTylko Zdrowie Fot. Tylko Zdrowie

Odchudza się pani?

- Niemal od 13. roku życia. Pamiętam ten moment, gdy usłyszałam na koloniach od chłopaka: "Jak to możliwe, że dziewczyna, która ma taką ładną twarz, ma taką grubą d...?".

Na długo zapamiętałam te słowa. Nie mam nadwagi, ale miałam w przeszłości, i wiem, że łatwo może wrócić. Jeśli się nie pilnuję, szybko przybieram na wadze. Łamię zasady, gdy jestem odprężona, mam czas. Uwielbiam jeść w towarzystwie, jedzenie kojarzy mi się z domem, troską, bliskością.

Ile najwięcej pani schudła?

- 10 kilogramów. Teraz ważę około 60 kilogramów i chętnie bym kilka zrzuciła.

Jak pani je?

- Staram się nie jeść węglowodanów i słodyczy, nie słodzę kawy. Biegam. To daje mi energię na cały dzień.

Tory Johnson, amerykańska dziennikarka przez lata występująca na wizji z nadwagą, w końcu radykalnie schudła, bo się bała, że z powodu swojego wyglądu zostanie zwolniona. W polskiej telewizji panują podobne zasady?

- Nie oszukujmy się, w telewizji jest miejsce głównie dla pięknych i szczupłych kobiet. Każda jest wystawiona na ciągłe oceny widzów. Zbędne kilogramy zawsze zostaną wytknięte. Trzeba być szczupłym.

Rekruterzy też potwierdzają, że wolą zatrudnić szczupłą osobę niż otyłą.

- To prawda, szczuplejsi mają więcej możliwości. Ale wiele osób ze zrzuceniem kilogramów wiąże oczekiwania, których zmiana wyglądu nie przyniesie. To doda pewności siebie na rozmowie kwalifikacyjnej, ale może przecież zabraknąć kompetencji. Poza tym, jeśli ktoś jest z siebie niezadowolony, jest ze sobą nieszczęśliwy, to znajdzie kolejny powód, by coś w sobie dalej zmieniać. Np. kobieta, która schudła, stwierdza, że teraz musi być fit. I zaczyna mozolną pracę nad każdym mięśniem, by nic jej nie wisiało, by wyglądać młodo.

W ciągu roku klubom fitness w Polsce przybyło 20 proc. klientów. Ale to chyba dobrze?

- Dobrze, jeżeli ten styl bycia fit służy zdrowiu, a nie obsesji odchudzania . A niestety mam wrażenie, że dla wielu Polek fitness to nowy, modny i niebudzący kontrowersji sposób na chudnięcie. Kiedyś mieliśmy anoreksję, dziś mamy fitoreksję i ortoreksję, czyli obsesję na punkcie ćwiczeń i zdrowego odżywiania. Dziewczyny, które ostro się odchudzają przez niejedzenie, wiedzą, że lepiej głośno się do tego nie przyznawać, bo to powoduje niepokój bliskich i pytania, na które nie chcą odpowiadać. Ale gdy taka dziewczyna codziennie chodzi na kilka godzin poćwiczyć i bardzo dokładnie dobiera jedzenie - otoczenie jest spokojne. To wygląda przecież jak dbanie o zdrowie, chociaż może się przerodzić w uzależnienie i zamęczyć organizm.

Jakie są Polki, które się odchudzają?

- Najczęściej odchudzają się te, które nie mają nadwagi, ale chciałyby pozbyć się kilku kilogramów, by poczuć się lepiej. Z wagą walczą i kobiety samotne, i te w związkach. Zwykle aktywne zawodowo, które sukces utożsamiają z atrakcyjnością. Coraz więcej kobiet zna zasady zdrowego żywienia, ale są niestabilne emocjonalnie, przez co źle jedzą i tyją. Każda ma w głowie zakodowane: masz być szczupła.

W jakim wieku dziewczynka zaczyna myśleć o odchudzaniu?

- Córki robią to, co obserwują u swoich matek. Jeśli widzą, że mama bez przerwy jest na diecie, i słyszą: tego nie jem, tego też nie jem, itd., szybko oswajają temat diety. Ja wielokrotnie odpowiadałam mojej dziewięcioletniej córce na pytanie, dlaczego czegoś tam nie jem. Kiedy usłyszałam w jej ustach słowo "dieta", zrozumiałam, że to błąd. Teraz jemy razem kolacje i ja nie jem innych produktów, tylko wszyscy wsuwamy jajecznicę na przykład. Nie chcę w swoim domu obsesji na ten temat. Chcę, żeby moja córka dbała o wygląd, ale nie warunkowała nim swojego sukcesu i samopoczucia.

Zrobiła pani program o tym, jak odchudzają się Polki. Sięgają po diety cud, dopalacze, tasiemce, masaże, zabiegi. Dlaczego zrzucenie wagi jest takie trudne?

- Nie lubię takich sloganów, ale zwykle problem leży w głowie. Wiele Polek, tak jak kobiety, które poznałam w programie "Okiem Ohme", nie potrafi regulować emocji w inny sposób niż przez jedzenie ( sprawdź, czym jest jedzenie emocjonalne ). Na diecie są w stanie wytrzymać dwa-trzy miesiące. Wtedy się mobilizują, ich organizm jest w ciągłej gotowości, mają bardzo dobre samopoczucie - są z siebie zadowolone, widzą pierwsze efekty. Ale po tym czasie przychodzi kryzys, bo organizm jest tą ciągłą mobilizacją - fizyczną i psychiczną - zmęczony. A jak tempo chudnięcia spada, tama puszcza. Działa impuls.

Najczęściej pierwszym wyzwalaczem jest jakieś niepowodzenie, negatywna myśl, np. mam 35 lat, słabo zarabiam, nie awansuję. Dochodzi emocja: złość, może wstyd. Więc do lodówki - jak lunatyk. I nagle totalna przyjemność, ulga. I zaraz potem myśl: "Jestem beznadziejna, znów się najadłam". No ale skoro już tak pojechałam, to najem się na maksa. Trudno tę lawinę przerwać na poziomie zachowania, bo to działanie w afekcie. Trzeba pracować na etapie emocji i wcześniej przygotować sobie drogi wyjścia z takiego kryzysu.

Co pomaga?

- Jeśli jesz wieczorami, to pilnuj, żeby lodówka była pusta. Jeśli jesz z nudów, to wychodź wieczorem na spacer, pobiegać, na siłownię. Wiem, że to trudniejsze, gdy masz rodzinę. Wtedy spróbuj ją włączyć w to odchudzanie, musi cię mobilizować, a nie sabotować dietę. A jeżeli brakuje ci woli, gdy jesteś w pracy i widzisz, jak koleżanki wokół jedzą pyszne obiady, to przynoś swoje - ale pamiętaj, by były atrakcyjne, by nie było ci żal, że one jedzą coś lepszego. Albo gdy inni jedzą, a ty nie możesz, wyjdź na chwilę na spacer, odejdź zatelefonować. Dla wielu kobiet niezbędna może okazać się pomoc psychodietetyka . Jest ich w Polsce coraz więcej, pomagają zrozumieć emocje, które wiążą tak mocno z jedzeniem.

Na odchudzanie można wydać bardzo dużo pieniędzy. Np. na psychologa, trenera od fitnessu, masaże, zabiegi. Pieniądze przekładają się na efekt?

- Jest niewiele kobiet, które z żelazną konsekwencją potrafią dojść do celu. Większość potrafi kontrolować się jedynie etapami. Kobiety w moim programie sięgały po naprawdę drastyczne metody odchudzania (np. dopalacze, tabletki z tasiemcem), a czasem tylko kosztowne metody. Każda jest jedynie środkiem wspomagającym, od samego masażu albo zabiegu się nie schudnie. Ale może to pomóc.

Często kobiety z nadwagą przez to, że nie lubią swojego ciała, nie mają z nim żadnego kontaktu. Nie pielęgnują go, nie dotykają, nie oglądają się w lustrze. Ich ciało jest wyposzczone, biedne. Nie zależy im na nim. Dla tych kobiet zabieg wyszczuplający jest przyjemny, a przez to motywujący - może zachęcić do tego, by o nie zadbać, także przez dietę. Poza tym niektórym paniom pomaga świadomość tego, ile pieniędzy wydały. Gdy wydajesz dużo, to oczekujesz efektu. I bierzesz się do pracy nad sobą. Ja kiedyś wydałam dużo pieniędzy na trenera osobistego i to zmobilizowało mnie do regularnych wizyt na siłowni, choć tego nie lubiłam.

I w końcu jest też wiele kobiet, które potrzebują zewnętrznego strażnika w trakcie diety. Może to być dietetyk, lekarz, trener, masażysta. Wtedy, gdy łamiesz dietę, to oszukujesz nie tylko siebie, ale też jego. A jak ktoś powie, że te wałki tłuszczu jednak nie schodzą, to może pomóc wziąć się w garść.

Mówi pani otwarcie o swoim odchudzaniu, dla większości kobiet to temat tabu.

- Tak mogę bardziej pomóc. Jeśli widzimy szczupłą, zadbaną kobietę, to powinniśmy mieć świadomość, że pewnie włożyła w to bardzo dużo pracy. To zwykle pot i łzy, rzadko kto ma zgrabne ciało samo z siebie. Dlatego ja mówię otwarcie o tym, że sama też muszę nad tym pracować i tyram codziennie.

"Okiem Ohme. Polka na diecie" w środy o godz. 22 w TLC.

Więcej o:
Copyright © Agora SA