Jak sprzątać z sensem? Gdzie żyją bakterie?

Skup się na kuchennym zlewie i umyj lodówkę, zamiast ciągle szorować toaletę.

Artykuł pochodzi z magazynu Tylko Zdrowie . Do kupienia w środy z Gazetą Wyborczą.

Tylko ZdrowieTylko Zdrowie Fot. Tylko Zdrowie

Większość z nas z brudem walczy. I słusznie. Ale czy naprawdę wiemy, co w domu jest najbrudniejsze?

Deski sedesowe mają złą reputację - są uważane za najbrudniejsze miejsce w domu. Niesłusznie. Naukowcy twierdzą, że są miejsca bardziej paskudne.

Dr Charles Gerba, prof. mikrobiologii na Uniwersytecie Arizona, bada, w jaki sposób choroby są przenoszone w środowisku. Pobiera wymazy z różnych rzeczy, urządzeń, mebli znajdujących się w domach ludzi na całym świecie. Potem mierzy, ile bakterii i jakiego rodzaju udało im się na takich powierzchniach wyhodować.

Przede wszystkim szuka bakterii typu kałowego (fekalnych). Jakkolwiek niesmacznie by to brzmiało, chodzi głównie o mikroorganizmy takie jak E. coli, Enterobacter cloacae, Klebsiella sp.

Okazuje się, że średnio na desce toaletowej jest 50 tego typu bakterii na cal kwadratowy (2,5 cm). To jedno z najczystszych miejsc w domu! Boimy się nieczystości na sedesie, dlatego tak pilnie go szorujemy.

Około 200 razy więcej bakterii fekalnych jest na desce do krojenia niż na sedesie!

Czy myjesz telefon

Skąd wzięły się w kuchni? Raczej nie przyfrunęły do nas z toalety, pochodzą m.in. z surowego mięsa.

Najbrudniejszym miejscem w kuchni są zmywaki do naczyń i ścierki. Na gąbce do mycia naczyń jest ok. 10 mln bakterii na cal kwadratowy. Na ścierce milion. To znaczy, że gąbka do mycia naczyń jest 200 tys. razy brudniejsza od deski sedesowej, a ścierka 20 tys. razy!

Badania prof. wirusologii Johna Oxforda z University of London przeprowadzone w dziewięciu różnych krajach pokazały, że 21 proc. kuchni wyglądających na czyste było zanieczyszczonych bakteriami E. coli w dużej liczbie. Pełne są ich także np. kuchenne obrusy.

Badania sprawdzały też obecność bakterii fekalnych w innych częściach domu i tu widać różnice między krajami. W Arabii Saudyjskiej najbrudniejsze są lodówki - 95 proc. z nich wykazało obecność E. coli. W południowej Afryce - wanny, a już na pewno uszczelki wokół niej. - To zawsze delikatny temat, który kraj jest najgorszy - mówi Oxford. Australia i częściowo Kanada są najwyżej na liście higieny. Najniżej Indie i Malezja.

Pomijając kuchnię, pełnymi mikrobów miejscami są też biura, także domowe. Jak często czyścimy telefon stacjonarny? Serwis sprzątający w biurowcach też tego nie robi. Znów porównując do deski sedesowej, średnio na biurku jest 400 razy więcej bakterii.

Uważajmy też na centra handlowe, a w nich terminale do płacenia kartami (nikt ich nie myje, a tym bardziej nie dezynfekuje), wszelkie klamki, bankomaty. Specjaliści radzą, by PIN do karty wbijać nie opuszką, ale kostką palca, bo rzadko nią dotykamy ciała. Przy korzystaniu zaś z publicznych toalet warto wyrobić sobie nawyk zamykania drzwi wyjściowych łokciem, nie dłonią. Oczywiście po tym, gdy już wcześniej umyliśmy ręce.

Zarazków pełno też jest na uchwytach i siedzeniach w autobusie, na ławkach w poczekalni (i w centrum handlowym też), na brudnych stołach.

Duże ilości bakterii E. coli są na wózkach sklepowych i w torbach wielokrotnego użytku (materiałowych).

Niektóre osoby mają więcej mikrobów fekalnych na swoich zakupach niż na bieliźnie, bo tę dopiero co prali! E. coli jest tylko bakterią wskaźnikiem, może nie jest specjalnie groźna, ale jej obecność wskazuje, że mogą tam znajdować się inne bakterie, takie jak salmonella czy shigella, a te już są niebezpieczne. Ale przecież tyle razy dotykamy tych rzeczy i żyjemy?

- Nasz układ odpornościowy walczy z bakteriami. Ale ktoś jednak od czasu do czasu choruje. Zdarzają się nawet epidemie wyjątkowo groźnych szczepów bakterii typu fekalnego. Jest nas coraz więcej, coraz wokół nas tłoczniej, nigdy nie wiadomo, kto i co ze sobą przyniesie na rękach - tłumaczy prof. Oxford.

Szczotka do zębów dobrze serwisowana

Kuchnia pozornie lśni

Czy kuchnie Polaków są niehigieniczne? Według badań TNS Global przeprowadzonych na zlecenie Fundacji BOŚ aż 83 proc. Polaków uważa, że w domu zje bezpieczniej niż w restauracji.

Tymczasem wyniki wielu badań pokazują, że ponad połowa zatruć pokarmowych wynika z nieprawidłowego obchodzenia się z produktami w warunkach domowych.

To samo badanie wykazało, że blisko dwie trzecie Polaków przyznaje, że nie myje lodówki co najmniej raz w miesiącu. Tym samym pozwala na rozwój drobnoustrojów, którym lodówka zapewnia idealne warunki do życia. Eksperci zalecają mycie lodówki co najmniej raz w tygodniu!

Prawie połowa (48 proc.) Polaków używa tylko jednej deski do krojenia. To znaczy, że kroimy warzywa i owoce na tej samej desce, na której kroimy surowe mięso. Tymczasem już 500 komórek bakterii Campylobacter jejuni rozwijającej się w surowym mięsie drobiowym wystarczy, by wywołać ostrą biegunkę z gorączką. Powikłaniem takiego zatrucia może być zapalenie opon mózgowych lub posocznica.

Przetarcie albo powierzchowne obmycie deski nie wystarczy, by pozbyć się drobnoustrojów. Deska powinna najpierw być spłukana z resztek mięsa zimną wodą. Potem należy użyć gorącej wody, a następnie zostawić ją w tej gorącej wodzie na pół godziny. Dobrze jest też użyć soli. Wysokie ciśnienie osmotyczne zabija bakterie.

Ponad połowa ankietowanych deklaruje, że odkrawa kawałek nadpsutego owocu lub warzywa i wykorzystuje resztę. Jednak to, że nie widać pleśni, wcale nie oznacza, że jej komórki nie przeniknęły do pozostałej, pozornie zdrowej części owocu. Dla naszego zdrowia groźne są wytwarzane przez pleśnie mikotoksyny (np. patulina), które mogą spowodować uszkodzenie wątroby czy nerek.

Pamiętajmy, by zawsze myć jajka przed ich wykorzystaniem. Do zakażenia jaj (bakteriami z rodzaju Salmonella z powierzchni skorupki) dochodzi najczęściej w momencie ich rozbijania. Te jajka, które kupujemy w sklepie, a więc pochodzące z dużych ferm, nie powinny mieć salmonelli, bo duże fermy drobiu są pod wnikliwą kontrolą weterynaryjną. Groźniejsze, ale za to smaczniejsze, są jajka pochodzące z małych gospodarstw.

Mycie jajek nie gwarantuje nam, że pozbędziemy się groźnych bakterii z rodzaju Salmonella, ale zmniejsza zagrożenie zatruciem. Mycie usuwa też błonę woskową ze skorupki, przez co obniża trwałość jajek i pozwala drobnoustrojom przenikać do ich wnętrza. Dlatego jaja zaraz po kupieniu należy włożyć do specjalnie do tego przeznaczonego pojemnika w lodówce, żeby nie dopuścić do ewentualnego zakażenia innych produktów.

Po rozbijaniu jajek warto umyć ręce.

Myj jedzenie

Według Światowej Organizacji Zdrowia aż 69 proc. zakażeń przewodu pokarmowego wynika z niemycia rąk i zarazków przenoszonych tą drogą. Zazwyczaj myjemy ręce zbyt szybko i niedokładnie. Tymczasem by pozbyć się bakterii, powinniśmy szorować je mydłem lub detergentem przynajmniej przez 14 sekund. Mycie rąk to podstawa bezpieczeństwa spożywanych przez nas posiłków. Szacuje się, że na 1 cm kw. naszej dłoni może znajdować się nawet 5 mln bakterii. Część z nich to tzw. fizjologiczna mikroflora skóry, jednak oprócz niej nasze ręce to prawdziwe siedlisko bakterii chorobotwórczych, które w każdej chwili mogą się przenieść na jedzenie. Równie ważne jak mycie rąk jest ich późniejsze wysuszenie. Drobnoustroje takie jak bakterie E. coli czy salmonella z o wiele większą łatwością przyklejają się do wilgotnej skóry, skąd mogą przedostać się do jedzenia.

Ręce należy też umyć np. po krojeniu surowego mięsa. Jeśli tego nie robimy, możemy przenieść mikroby z mięsa na inne produkty spożywcze. Przykładem może być tu szczep Escherichi coli (O157:H7), którego zaledwie 100 komórek może doprowadzić do groźnego zatrucia. Uznaje się, że jest to jedna z najbardziej niebezpiecznych bakterii występujących w żywności, śmiertelność w wyniku zakażenia nią sięga aż 70 proc.

W niektórych przypadkach wystarczy umycie żywności pod gorącą bieżącą wodą, niektóre z produktów powinniśmy jednak umyć kuchennym detergentem (np. płynem do mycia naczyń) lub mydłem, np. owoce cytrusowe. Dokładne mycie owoców pozwala usunąć z ich powierzchni pestycydy.

W kwestii mycia mięsa są pewne wątpliwości. Według badań prof. Jennifer Quinlan w Wydziału Nauk o Żywieniu Drexel University nie powinno się myć kurczaka przed przygotowaniem. Polewanie go wodą nie tylko nie zmniejsza ryzyka zatrucia pokarmowego, ale wręcz je zwiększa! Wraz z rozpryskującą się wodą bakterie chorobotwórcze rozprzestrzeniają się po kuchni.

Ważniejsze jest ścisłe przestrzeganie nawyku izolowania drobiu od innych produktów żywnościowych w lodówce i odpowiednio długie przygotowywanie mięsa z kurczaka w temperaturze powyżej 70 stopni Celsjusza.

Wiele informacji na temat zagrożeń związanych z żywnością i wskazówek znajduje się na stronie internetowej Głównego Inspektoratu Sanitarnego, a także na stronie Aktywniepozdrowie.pl stworzonej w ramach kampanii edukacyjnej Fundacji BOŚ "Higieniczna kuchnia"

WF z Klasą. Chcę być piękny i pachnący, więc nie ćwiczę

Jakie mikroby w brudzie są najgroźniejsze

SALMONELLA

Lubi mieszkać w mięsie (także rybach) i jego przetworach (w tatarze, pastach rybnych, galaretkach, pasztetach) oraz w serach, a nawet w sokach owocowych. Najczęściej już po kilku, a najpóźniej po 72 godzinach od zakażenia nagle dopada nas wodnista biegunka, bóle brzucha, mdłości i wymioty. Do dolegliwości żołądkowych zwykle dołącza wysoka gorączka (do 39 st. C), ból głowy, dreszcze, ogólne rozbicie. Zakażenie salmonellą często leczy się w warunkach szpitalnych (szczególnie dzieci, by nie dopuścić do odwodnienia organizmu), ale nie zawsze stosuje się antybiotyki.

Osoby, które już wyleczyły się z infekcji, jeszcze przez kilka tygodni, a nawet miesięcy mogą wydalać chorobotwórcze bakterie wraz z kałem i zarażać otoczenie.

ŻÓŁTACZKA POKARMOWA

Klasyczna choroba brudnych rąk, zwana inaczej wirusowym zapaleniem wątroby typu A. Wywołuje ją wirus przenoszony drogą pokarmową. Można się nim zakazić poprzez picie zanieczyszczonej zarazkami wody, jedzenie owoców, które zostały w takiej wodzie umyte. Zarazek znajduje się we krwi i stolcu osoby zakażonej (która może nie wiedzieć, że jest chora, ponieważ jest w tzw. stadium bezobjawowym), stąd tak ważne jest mycie rąk po każdym skorzystaniu z toalety.

Na początku choroba może przypominać przeziębienie, po tym jednak następują charakterystyczne objawy: skóra i białka oczu nabierają żółtawej barwy, mocz staje się ciemny, a stolec jasny. Leczenie wirusowego zapalenia wątroby typu A może wymagać pobytu w szpitalu. Przeciwko żółtaczce pokarmowej można się też zaszczepić.

PAŁECZKA OKRĘŻNICY (ESCHERICHIA COLI)

Bakteria, którą nosi w sobie każdy z nas i zazwyczaj nie sprawia nam ona kłopotu. Sytuacja się zmienia, gdy pałeczka okrężnicy przestaje zasiedlać nasz układ pokarmowy i przenosi się np. do dróg moczowych. Czasami też z powodu braku odpowiedniej higieny dostaje się do naszego jedzenia. Zdarzają się wyjątkowo złośliwe szczepy tej pałeczki produkujące groźne toksyny. Wtedy powodują one lokalne (ale nie tylko) epidemie, jak ta sprzed kilku lat, gdzie skażone okazały się kiełki roślin sprzedawane w supermarketach, co wywołało panikę w krajach Unii Europejskiej.

Escherichią coli najczęściej można się zakazić, jedząc surowe i niedosmażone mięso. Bakterię znaleziono w niepasteryzowanym mleku, jogurcie, salami. Objawami zakażenia pałeczkami okrężnicy są wymioty oraz bolesna biegunka. Zaczynają się one najczęściej 12 do 72 godzin od zjedzenia i mogą utrzymywać się do 10 dni. Pacjenci często wymagają leczenia w szpitalu.

CZERWONKA

Pałeczkami Shigella sp. możemy się zakazić od osoby chorej (lub nosiciela) albo poprzez zjedzenie zakażonej żywności. Bakterię tę można najczęściej znaleźć w sałatkach, na surowych warzywach, w mleku i nabiale, w drobiu i wodach gruntowych.

Objawy choroby pojawiają się już w ciągu kilkunastu godzin od zakażenia. Są nimi bolesne, wodniste stolce, wysoka gorączka, osłabienie. Potem dochodzi do zapalenia jelita grubego, a stolce są zabarwione krwią (stąd nazwa choroby).

Choroba rozprzestrzenia się szybko w dużych skupiskach ludzkich, np. na koloniach. Konieczne jest natychmiastowe leczenie antybiotykami .

CAMPYLOBACTER JEJUNI

Ta bakteria w ostatnich latach powoduje coraz więcej zakażeń pokarmowych. Zaczęły one wyprzedzać liczbę najczęstszych dotąd infekcji przypisywanych Salmonelli i Shigelli! Campylobacter jejuni rezyduje w drobiu, mleku i wodach gruntowych. Powoduje ostre biegunki, zapalenie żołądka i jelit, często pozostawiające owrzodzenia. Pierwsze objawy to: gorączka, nudności, utrata łaknienia, złe samopoczucie, bóle mięśniowe, bóle głowy, ostre, skurczowe bóle brzucha, biegunka (często krwawa). Trwa to od jednego do nawet 21 dni! Najczęściej kończy się jednak po tygodniu.

ROZTOCZA I KARALUCHY

Niewielki brud w domu działa ochronnie, zapobiegając alergiom . W kłębku kurzu pod łóżkiem są: ziemia unoszona przez wiatr, pyłki roślin, włókienka z ubrań i dywanów, drobinki z dymów i spalin, futro zwierząt domowych, a także nasz naskórek. Przeciętny człowiek gubi 30-40 tys. komórek skóry na minutę! Spadają z nas, kiedy się drapiemy, czeszemy, ubieramy czy chodzimy. Ale w kurzu mieszka też sporo grzybów, roztoczy i bakterii. Od niektórych z nich można się rozchorować.

W kurzu najgroźniejsze są pyłki traw i innych roślin oraz roztocza - mikroskopijne pasożyty z rodziny pajęczaków, które gnieżdżą się w ciepłych, wilgotnych i zakurzonych miejscach. Ich odchody są przyczyną alergii u prawie trzech milionów Polaków. U osób uczulonych wywołują katar sienny, zapalenie spojówek, suchy kaszel, wysypkę na skórze. Roztocza żywią się złuszczonym naskórkiem, jedzą też pleśń.

Wiele osób jest też nadwrażliwych na alergeny grzybów. Z badań epidemiologicznych wynika, iż grzyby z rodzaju Alternaria i Cladosporium, a potem Penicillium i Aspergillus są najważniejszym źródłem alergenów pleśniowych.

Najczęściej uczulają nas alergeny gatunku Alternaria alternata. Miejscem, w którym zarodniki się chowają, jest właśnie domowy kurz! Szacuje się, że zarodniki mogą stanowić od 5 do 20 proc. jego składu. W walce z kurzem kluczowa jest jakość powietrza. Zaleca się częste wietrzenie pomieszczeń i dobrą wentylację. W pomieszczeniu nie powinno być ani za wilgotno, ani za sucho. Najlepsza temperatura to 18-20 st. C.

Co najmniej raz w tygodniu trzeba odkurzyć dywany i wykładziny. Najlepiej przy otwartym oknie. Dywany powinno się wytrzepywać na świeżym powietrzu - dwa razy do roku.

Do przecierania szafek i półek warto używać szmatki z preparatem antystatycznym. Książki dobrze jest przechowywać w oszklonych regałach. W walce z roztoczami bardzo pomaga wietrzenie pościeli na świeżym powietrzu: zimą wykańcza je mróz, latem - promieniowanie UV.

Przed odkurzaniem dywan lub podłogę można spryskać niewielką ilością wody. Wtedy podczas sprzątania kurz nie będzie się unosił. By zmniejszyć ilość alergenów w domu, można kupić specjalne worki do odkurzacza z filtrem HEPA.

Nie należy też lekceważyć zwykłej pleśni na jedzeniu. Rodzaj Penicillium żyje na czerstwym chlebie, serach, owocach cytrusowych i jabłkach.

Gatunek Penicillium expansum produkuje patulinę działającą toksycznie na wątrobę, płuca i mózg. Brudne pojemniki na chleb mogą zawierać pałeczki salmonelli, roztocza, bakterie, czarną pleśń, drożdżaki i inne groźne drobnoustroje. Wszystkie one są w stanie przy osłabionej odporności wywołać poważne choroby, szczególnie u dzieci i osób starszych. Najwięcej mikotoksyn (produkowanych przez grzyby) znajduje się w źle przechowywanych zbożach oraz orzeszkach ziemnych.

Przyczyną alergii mogą też być odchody karaluchów. Jest to w tej chwili w Polsce pod względem alergizacji czwarty najpowszechniejszy alergen!

Więcej o tym, jak sprzątać w domu alergika, na stronach Polskiego Towarzystwa Alergologicznego

Atopowe zapalenie skóry. Gdy swędzi, piecze i pęka

JAK BRUDZĄ PIES I KOT

Istnieją naukowe dowody, że mieszkanie we wczesnym dzieciństwie z psami i innymi zwierzętami zmniejsza ryzyko rozwoju alergii i astmy w późniejszym okresie. Efekt ochronny sięga mikroorganizmów, które żyją w naszych jelitach. Susan Lynch, mikrobiolog z University of California w San Francisco, wykazała, że psy, które choć częściowo żyją na dworze, przenoszą stamtąd mikroby do domu. Lynch zbierała próbki kurzu z mieszkań, gdzie nie było zwierząt, oraz z domów, gdzie były psy często przebywające na podwórku. Uczona karmiła tym kurzem (zmieszanym z wodą) młode myszy i jednocześnie pobudzała ich układ odpornościowy, dając im do jedzenia karaluchy i białko jaja kurzego (znane alergeny zarówno gryzoni, jak i ludzi).

Myszy otrzymujące kurzową papkę z domu, w którym były psy, nie reagowały alergią na karaluchy czy białko. Te karmione kurzem z mieszkań bez zwierząt miały wyraźne objawy uczulenia: cieknący katar i liczne komórki układu immunologicznego w drogach oddechowych. U myszy zjadających kurz z psiego domu znaleziono też mniej komórek związanych z alergicznym pobudzeniem układu odpornościowego. A te, które były, produkowały mniej cząsteczek, które mają tendencję do wywoływania silnej reakcji.

Zespół Susan Lynch przeanalizował skład mikroflory jelitowej myszy przed podaniem im kurzu i po nim. Psiokurzowa dieta spowodowała, że gryzonie miały w jelitach niezwykle dużo bakterii z gatunku Lactobacillus johnsonii. Uczeni wyizolowali je, namnożyli i podali gryzoniom, których nie karmiono kurzem z psiego domu. Okazało się, że to wystarczyło, żeby zwierzęta nie reagowały alergicznie.

Badania dowodzą, jak niezwykły wpływ na to, co dzieje się w naszych jelitach, ma funkcjonowanie całego ciała, w tym wypadku na drogi oddechowe. To kolejna cegiełka pasująca do hipotezy higieny. Zakłada ona, że nasz współczesny sterylny tryb życia sprzyja rozwojowi alergii, astmy i chorób autoimmunologicznych.

RUPOFOBIA - CHOROBLIWY LĘK PRZED BRUDEM

Ci, którzy za bardzo szorują siebie i swoje mieszkanie, mogą sobie zaszkodzić. Mydło i żel do kąpieli razem z brudem zmywają ze skóry nasze pożyteczne bakterie. Na ich miejsce szybko wskakują grzyby albo bakterie wywołujące choroby. Lekarze twierdzą, że osoby nadmiernie czyste częściej mają uczulenia. Alergie pojawiają się, kiedy układ odpornościowy ma za mało naturalnych wrogów. Zaczyna wtedy atakować własny organizm (czego efektem są choroby autoimmunologiczne) albo podnosi alarm w zetknięciu z czymś zupełnie nieszkodliwym: pyłkiem kwiatka, który wpadnie nam do nosa, czy kurzem. Maniakalne odkurzanie, wycieranie półek i polewanie podłogi wybielaczem powoduje, że tracimy kontakt z cząsteczkami brudu. A tylko przez kontakt z nimi układ odpornościowy może nauczyć się poprawnie działać. Ma to szczególne znaczenie w przypadku małych dzieci. Ich komórki układu odpornościowego muszą się nauczyć, kim jest wróg, a kim przyjaciel.

Mówi się, że z brudu nikt nie umarł. To nieprawda, były przypadki, gdy niski poziom higieny zbierał żniwo i po prostu zabijał ludzi. Ale jej nadmiar też nam szkodzi!

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.